wtorek, 28 maja 2013

Znów to samo

Bardzo boli mnie brzuch ;( Niedawno wróciłam z leczenia w Rabce. Miało być już lepiej. Nie wiem, co robić - czy odstawić jakąś inhalację, czy może dzwonić do lekarza? Może dostanę jakieś inne leki? Problem w tym, że każdy nowy lek niszczy moją wątrobę i powoduje właśnie ból brzucha. Ale - jak nie wezmę - to nic innego może mi nie pomóc. A może  przerwać rehabilitację? Co robić???

poniedziałek, 27 maja 2013

Wieczorna nuda

Dziś zaspałam do szkoły, bo mój zegarek źle chodzi. Na szczęście, na kilka lekcji dotarłam ;)  Pilnie się uczyłam, pogadałam z miłymi ludźmi - oni wiedzą, o kim mówię. Potem wróciłam do domu i grałam z rodzeństwem i mamą w karty UNO. Odrobiłam lekcje. Teraz siedzę na Facebook'u. Niedługo pójdę już spać - żeby rano wstać na czas i nie spóźnić się. Lubię chodzić do szkoły - nie zawsze tak było ;) Trochę szkoda, że już niedługo będą wakacje. Bez szkoły będę się nudzić. Mam jeszcze Mikołajka i szpitale, do których muszę jeździć, ale to nie to samo. No ale cóż - jak mus, to mus! Przyzwyczaiłam się już do tego. Szpitale, tony lekarstw, inhalacje, rehabilitacje - czasem jest trudno, bo mam tego po prostu dość - ale daję radę. Muszę!!!

sobota, 25 maja 2013

Dziwny dzień

Dopiero dzisiaj rano dotarł do mnie doktor z NUTRIMEDU. Zmienił mi PEGa - ale niestety, nie na krótszy, a na taki sam :( Okazało się, że w starym pękł balonik. Trochę bolała mnie ta zmiana, pewnie przez to, że skóra wokół jest bardzo podrażniona. W środku też mam ranę. Wątrobą sie powiększa, przesuwa pozostałe narządy, a te ocierają się o PEGa. Mam nadzieję, że wkrótce ból ustąpi. Dobranoc wszystkim ;)


piątek, 24 maja 2013

Nieprzyjemna niespodzianka

Dziś rano nie chciało mi się wstać. Gdy już obudziłam się zupełnie, bardzo się wystraszyłam. PEG (rurka do dożywiania w żołądku) mi wypadł. Musiałam sama umieścić ją z powrotem. Rodzice nie umieją tego robić. Nawet ich nie wołałam. Tak się wystraszyłam, że zapomniałam, gdzie mam strzykawki i wodę destylowaną. Musiałam działać szybko. Gdybym tego sama nie zrobiła, otwór w brzuchu i żołądku, by zarósł i konieczna byłaby kolejna operacja. Po wszystkim, tata zadzwonił do pana doktora z Nutrimedu, który opiekuje się moim PEGiem i dożywianiem od dwóch lat.  Okazało się, że przez najbliższy tydzień będzie na szkoleniu. Na szczęście, mój niezawodny pan doktor powiedział, że przyjedzie po 22 specjalnie do mnie i założy mi nowego PEGa, może krótszego ;) Zawsze mogłam liczyć na pana doktora. Przyjeżdżał tak szybko, jak tylko mógł, a jeśli to nie było konieczne - udzielał mi porad telefonicznych ;) Jutro napiszę, jak było. Dobrej nocki ;)



czwartek, 23 maja 2013

Dzisiejsza przygoda z cukrzycą

Całe popołudnie spadał mi cukier. Jadłam tak dużo, że wkrótce zabrakło w domu słodyczy. Zabrałam się za cukier puder. Nie było rodziców. Gdy wrócili, tata kupił mi dżem. Zjadłam trzy kromki. Teraz jest mi niedobrze. Boję się, żeby w nocy było wszystko ok. Raz już miałam taką przygodę. Bolał mnie brzuch - zasnęłam. Nie wiem, jak to się stało, ale zawinięta w kołdrę spadłam na ziemię. Byłam nieprzytomna. Tata się obudził i wezwał pogotowie. Było mi okropnie zimno, dostałam szczękościsku. Po godzinie doszłam do siebie. Musiałam cały czas kontrolować cukier, więc cała noc stracona. Rano wylądowałam w szpitalu w Brzesku - tam powtórzyły się kłopoty z cukrem. Przy okazji dowiedziałam się, że mam wodobrzusze i ... pojechałam do Warszawy. Siedziałam tam 6 tygodni. W pierwszym tygodniu schudłam 10 kilogramów. Potem z Warszawy przewieziono mnie do Rabki i tam założono mi PEGa (to rurka w żołądku do dożywiania).
 Od kilku dni mam coraz większy brzuch. Podejrzewam wodobrzusze. Termin w Warszawie mam dopiero na wrzesień. Pewnie będę musiała pojechać wcześniej. Zaraz zadzwonię i zapytam, co o tym myślą? Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze ;)

poniedziałek, 20 maja 2013

Powrót do domu

Dzis wróciłam do domu ;) Nie obyło się bez nerwów. Od rana do 15 czekałam na wypis! W połowie sierpnia mam jechać do Rabki, a potem - we wrześniu do Warszawy. Mam mieć robione badania, czy nadaję się do przeszczepu wątroby. Pewnie załapię się też na małe leczonko wątróbki ;) Jutro nareszcie pójdę do szkoły ;) Muszę tylko uważać na ranę po operacji. Nie wolno mi niczego dźwigać. Życzę wszystkim miłej nocy ;)

niedziela, 19 maja 2013

Niedziela

Dziś byłam na spacerze. Po powrocie zabrałam się za robienie kartek metodą QILLIGU. Zdenerwowałam się okropnie na koleżankę i musiałam sobie poprawić jakoś humor ;)  Aha - zjadłam też wszystko, co miałam pod ręką. Od jutra głodówka ;) Zobaczcie moje karteczki ;)





piątek, 17 maja 2013

Dziesiąty dzień w Rabce

Dziś mija dziesiąty dzień leczenia. Był u mnie pan doktor. Wyciągnął mi szwy - udało się wszystkie za jednym zamachem ;) Troszkę bolało, ale nie było tak źle ;)  Teraz się nudzę. Leżę sama na sali. Wszyscy są na świetlicy. Nie ma z kim pogadać  Może po południu uda mi się wyjść na spacer. Mam nadzieję, że niedługo wrócę do szkoły. Trzeba się postarać o dobre oceny na koniec roku. Teraz siedzę sobie na łóżeczku robię inhalację. Mam kroplówkę. Dodałam Wam zdjęcie. Nie wyszłam na nim zbyt ładnie, ale trudno ;) 

czwartek, 16 maja 2013

Kolejny dzień

Dzień zaczęłam od spotkania z komisją z Zabrza. Lekarze mięli zadecydować, czy potrzebny jest mi przeszczep płuc i wątroby. Wnioski są następujące: płuca, póki co, mam niezłe, więc nie będę mieć przeszczepu. Trzeba natomiast pomyśleć o wątrobie. W Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie będę musiała przejść specjalistyczne badania.  To kolejny koszt, jaki musimy ponieść. Paliwo nie jest tanie! A teraz coś milszego ;) Po południu byłam z panią ze świetlicy na spacerku. Było super. Cieplutko. Słoneczko grzało jak w lecie ;) To już kolejny dzień leczenia w Rabce, więc pewnie wkrótce wrócę do domu ;) Rozmawiałam przez telefon z Mikołajkiem. To znaczy - ja mówiłam, a on po swojemu gaworzył. Od razu poprawił mi się humor. Fajny jest ten mały brzdąc!



środa, 15 maja 2013

Nowe wiadomości

Dziś dowiedziałam się, że mam szwy, które trzeba usunąć. Miałam nadzieję, że same się rozpuszczą.Zabieg w najbliższy piątek - trzymajcie za mnie kciuki! Boję się, że to będzie bolało.Nadal nie wiem, kiedy wracam do domu. Mam nadzieję, że już niedługo. Dziś tata ma dzwonić do pani doktor i pytać. Taka ładna pogoda, a ja siedzę w budynku, bo nie mam z kim wyjść na spacer. Dobrze, że chociaż na sali mam dwie fajne osóbki - małą Wiktorię i jej mamę. Miło spędzamy czas, grając w karty UNO i w remika. Jak one wyjadą, to chyba zwariuję. Dzięki nim nie nudzi mi się tak bardzo i czas szybciej płynie. Wczoraj też było miło - z panią psycholog byłam na spacerze. Rozmawiałyśmy długo - wróciłam dopiero na kolację ;) Chcę już wracać do domu i szkoły. Chcę spotkać moją ulubioną wychowawczynię i nauczycielkę języka polskiego, ciocię Anię i inne fajne osóbki ;) Teraz tak ciepło na polu, że aż żal siedzieć w szpitalnych murach. Już czas zbierać się do domu! ;)

 Dodałam dla Was dwa zdjęcia.

niedziela, 12 maja 2013

Prośba o pomoc

Wszystkich, którzy się obawiają, że przekazane pieniądze zostaną niewłaściwie wykorzystane, zapraszam  na stronę www.ptmw.org.pl Z mojego subkonta, założonego w Polskim Towarzystwie Do Walki z Mukowiscydozą, mogę wykupić jedynie leki, korzystać z rehabilitacji, a po wysłaniu faktury - ubiegać się o zwrot kosztów przejazdu do szpitali.  Na moje potrzeby (ubrania, słodycze, książki) nie mogę brać tych pieniędzy. 









Wspomnienia

Na początek motto: "WALCZĄC  NIE  ZAWSZE BĘDZIESZ  WYGRYWAŁ, JEDNAK ZAWSZE  BĘDZIESZ  MIAŁ ŚWIADOMOŚĆ PODJĘTEJ WALKI" Dziś byłam na mszy w nowej kaplicy. Cały czas myślałam o wszystkich znajomych, którzy odeszli i patrzą już na nas z góry. Czekają, bo kiedyś wszyscy się tam spotkamy - cała nasza oddziałowa rodzinka. Teraz siedzę sama w sali i sie nudzę. Nie mam w ogóle apetytu. Chciałabym już jechać do domu. Większość pacjentów ma odwiedziny, albo rodziców na sali. Ja - ani to, ani to ;( Dobrze, że chociaż rana po porcie się goi.  Nie boli, ale za to strasznie swędzi i brzydko wygląda - siniaki, szwy. Masakra. Po obiadku drzemka i dwie kroplówki. Pa ;) 

czwartek, 9 maja 2013

Chcę do domu!!! 08.05.2013

Od rana mnie wszystko boli - brzuch, głowa, rana po operacji, jest mi niedobrze, w ogóle nie mam apetytu. Kilka osób skutecznie zepsuło mi humor. Jutro mam być przeniesiona z chirurgii na oddział Mukowiscydozy. Mam nadzieję, że wkrótce wrócę do domu i szkoły.

Ciężki dzień

Cześć.
Dzień cięższy niż zwykle. Miałam zakładanego PORTa naczyniowego (to coś zamiast wenflonów). Bardzo bolało. Bałam się, gdyż wcześniej miałam z nim same kłopoty (po trzech tygodniach od założenia okazało się, że się nie przyjął i trzeba było go usunąć. Męczyłam się wtedy z bólem i 40 stopniową gorączką).  Po dwóch latach odważyłam się i zdecydowałam, że zaryzykuję.Mam nadzieję, że tym razem się przyjmie i wszystko będzie dobrze.  
Wczoraj w czasie operacji miałam mały wypadek. W trakcie zabiegu, lekarze musieli mnie na chwilkę wybudzić, ponieważ cewnik, który miał iść do PORTa poszedł gdzieś indziej. Słyszałam i czułam wtedy wszystko. Najgorsze było to, że nie mogłam powiedzieć, że nie śpię, ruszyć ręką czy nogą, ani otworzyć oczu. W końcu, po wielu staraniach, ruszyłam palcami i wtedy lekarze mnie uśpili. To było straszne. Nikomu nie życzę takich przeżyć. Mam nadzieję, że najgorsze już za mną. Teraz będzie już tylko lepiej.