Kolejna
trudna decyzja. Moje życie to pasmo nieszczęść ;( Jako niemowlak, w czwartym
miesiącu straciłam mamę. Dodatkowo - zdiagnozowano u mnie nieuleczalną chorobę
MUKOWISCYDOZĘ. Nie znam smaku dzieciństwa, gdyż ciągle jeżdżę do różnych
szpitali. One są dla mnie drugim domem. (W Rabce poznałam wyjątkową osobę i
świetną koleżankę – Igę Hedwig. Była niezwykle dobra dla innych, tryskała
optymizmem. Była najodważniejszą dziewczyną, jaką znam. Niestety, Igusi nie ma
już z nami. Staram się jednak brać z niej przykład i być taka silna, jak ona. Polecam jej książkę Pamiętnik Igi Hedwig). Nie wiem, jak to jest mieć własną
mamę... Od zawsze najbliższymi mi osobami byli: tata, babcia (mama taty),
dziadek (tata taty) i wujek Janusz. Niestety, większość rodziny rzadko o mnie
pamięta. Prawie nikt nie wie, kiedy mam urodziny, czy imieniny. Tata jest ze mną
cały czas i bardzo mu za to dziękuję. Rodzeństwo mojej mamy nie utrzymuje ze mną
kontaktu, poza jedną kuzynką – Sylwią. Teraz
mam drugą mamę i jest dobrze. Gdy miałam
7 lat, urodziła się moja siostra Marzenka. Początkowo jej nie lubiłam. Byłam
zazdrosna o rodziców. Bałam się, że mnie zostawią w szpitalu. Teraz się bardzo
lubimy. Niedawno spotkało mnie wielkie szczęście – w moim życiu pojawił się malutki
braciszek - Mikołajek. Lubię się nim zajmować, choć nie zawsze mam na to siłę. Smyk
jest coraz cięższy ;) Mam też siostrę Patrycję. Razem jest nas czworo. Chcę
jeszcze napisać coś o szkole. W podstawówce dzieci nie chciały się ze mną
przyjaźnić. W liceum nie mam już tego
problemu. Jest ok ;) Lubię nauczycieli i nowe koleżanki i kolegów.
Od kilku dni borykam się z bardzo
trudną decyzją. Lekarze z Warszawy chcą mi zrobić podwójny przeszczep – płuc i
wątroby. Nie wiem, co mam o tym myśleć. W Polsce nie było jeszcze udanego
przeszczepu tego typu. W Paryżu – ostatni – też nie był udany ;( Boję się, mam
mętlik w głowie. Nie mogę liczyć na wsparcie z zewnątrz – pozostaje tylko pomoc
ze strony rodziców i rodzeństwa. Podjęcie tej decyzji jest trudne dla
wszystkich. Nikt nie ma humoru ani apetytu, a mnie ciągle boli brzuch, mam też
kłopoty ze spadającym cukrem. To najważniejsza decyzja w moim życiu. Rozpatruję
wszystkie „za” i „przeciw”. Za: będę
dłużej żyć i lepiej czuć się oddechowo; będę mogła odpocząć od inhalacji; wychodzić
na spacery; będzie mniej leków. Przeciw:
to pierwsza tego typu operacja w Polsce; mogę nie przeżyć; będzie bolało;
strach, nerwy i długie czekanie… Przerasta mnie to wszystko.
Jestem radosna tylko wtedy, gdy mam obok Mikołajka. Chciałabym doczekać jego
komunii. Maluch daje mi wiele radości. Bardzo pomaga mi również Pan Bogusław
Grzeszek i osoby, które dzięki niemu się zaangażowały w moją sprawę. Duchowo i
materialnie wspierają mnie także Panie, które mają taką samą pasję jak ja –
robienie biżuterii. Głownie obce osoby (teraz są bliższe niż rodzina). Dziękuję
również moim przyjaciołom z Warszawy i ze szkoły średniej.
Niektórzy
sądzą, że moi rodzice dorabiają się na mojej chorobie. Przykro, że są w ogóle
osoby tak nieczułe na krzywdę L Tych, którzy, mimo wszystko, chcą wpłacić
pieniądze na moje leczenie, proszę o wpłatę na konto Fundacji MATIO PNB Paribas
Polska o/Kraków nr: 86 1600 1013 0002 0011 6035 0001 z dopiskiem: Dla Magdaleny
Jaje, lub na konto Polskiego Towarzystwa do Walki z Mukowiscydozą nr: 49
1020 3466 0000 9302 0002 3473 z dopiskiem: Dla Magdaleny Jaje. Ogromnie
dziękuję wszystkim darczyńcom.
MAGDA
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz