Wczoraj przyjechałam do Rabki. Jestem sama na sali - w izolatce. Tylko tu było wolne miejsce. Nienawidzę leżeć sama na sali... Po obiedzie wkłuli mi igłę do PORTa (to takie urządzenie do kroplówek). Okazało się jednak, że coś chyba nie jest tak, jak być powinno. Długo trwało przepłukiwanie, kroplówki nie chciały spływać. Te z południa szły mi od 13 do 17.30. Masakra! Boję się, że coś złego się z nim stało. Mieli przyjść chirurdzy, ale do tej pory nikt się nie pojawił. Może PORT jest ok, tylko igła była źle wkłuta??? Oby - bo mam sześć kroplówek dziennie.
.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz